W końcu się udało! Odwiedziłam Ateny, które od lat znajdowały się na liście moich miast "do zobaczenia koniecznie". I tak to ateńskie "koniecznie" się przekładało z roku na rok. Pewnie dalej byłoby sobie na liście jako cel niezrealizowany, gdyby nie Jula. Postanowiliśmy się sprężyć i pokazać kolebkę europejskiej cywilizacji najmłodszej latorośli (bo starsze to sobie były-widziały, gdy jako nastolatki jeździły na takie fajne, zagraniczne obozy), zwłaszcza, że jest to osóbka mocno zainteresowana historią 😍.
Oczywiście, jak wszyscy turyści, zaraz po przyjeździe do miasta nastawiliśmy radary na Akropol.
I - jak zwykle my - nie skorzystaliśmy z najprostszej drogi. Tak mamy, że do wielu atrakcji docieramy naokoło, w dodatku rzadko głównym wejściem. Nie jest to wcale najgorszy sposób, bo przy okazji często odnajdujemy coś, czego wcale nie mieliśmy w planach, a jest warte zobaczenia.
Tak było też tym razem. Zanim "odnaleźliśmy" Akropol (trudno go nie odnaleźć, skoro jest widoczny z każdej strony), zawitaliśmy do parku. Potem doczytaliśmy się, że to Park Philopappos i że to wzgórze, na które weszliśmy to Wzgórze Pnyx - starożytne miejsce posiedzeń Zgromadzenia Ludowego Ateńczyków. Nie dość, że miejsce piękne, bezpłatne, to jeszcze ważne i z dodatkowym bonusem - pięknym widokiem (na Akropol oczywiście 😂).
Pospacerowaliśmy sobie wśród zieleni i wśród pozostałości antycznych murów
Było już dość późno, więc postanowiliśmy tylko zorientować się, jak dojść do bramy Akropolu, żeby już następnego dnia nie tracić czasu na szukanie. No i doszliśmy, tylko po drodze zawitaliśmy jeszcze na Aeropag - stromą skałę, która swoją nazwę zawdzięcza Aresowi. Dawniej to było miejsce, z którego przemawiali ci, którzy mieli coś ważnego do powiedzenia. Dziś nikt tu nie przemawia, za to po metalowych schodach wspinają się wszyscy, którzy chcą popatrzeć - na Akropol oczywiście 😃.
Tego dnia zawitaliśmy tu jeszcze raz, bo później było takie światło, że trzeba było powtórzyć sesję fotograficzną.
Ale wcześniej pojawiliśmy się przy tylnym wejściu na Akropol i okazało się, że na godzinę przed zamknięciem można wejść za darmo. No to jak można, to wejdziemy! Chociaż na chwilkę. Wiedzieliśmy, że i tak przyjdziemy tu jeszcze raz. I tak bowiem planowaliśmy kupić karnet (bilet łączony na Akropol i wszystkie inne ważne obiekty antyczne za 30 euro. Jeśli ktoś planuje w Atenach odwiedzić coś więcej niż Akropol to kupno karnetu naprawdę się opłaca). No, ale dlaczego nie skorzystać i teraz? Warto było, bo godzina przedwieczorna, więc słońce nie prażyło tak strasznie i ludzi znacznie mniej niż za dnia. Przede wszystkim- żadnych zorganizowanych grup.
Teatr Dionizosa na południowym zboczu Akropolu
Partenon (świątynia Ateny położona w najwyższym punkcie Akropolu)
Erechtejon (świątynia powstała na cześć Erechteusza - jednego z pierwszych władców ateńskich, poświęcona
Atenie i Posejdonowi)
belweder z powiewającą flagą grecką
Jak wspomniałam, odwiedziliśmy potem Akropol jeszcze w dzień, zgodnie z planem.
Erechtejon - kariatydy
Akropol - brama
Warto odwiedzić też nowoczesne (otwarte w 2009 roku) i bardzo atrakcyjne Muzeum Akropolu, prezentujące to, co znaleziono na samym wzgórzu i na jego zboczach. Wprawdzie karnet nie obejmuje wstępu do muzeum i trzeba dodatkowo dokupić bilet za 6 euro, ale nie są to pieniądze zmarnowane (pod warunkiem oczywiście, że jesteśmy osobami zainteresowanymi antykiem i lubimy zwiedzać muzea).
Sercem antycznego miasta była oczywiście agora. W Atenach są dwie - agora grecka i agora rzymska. Grecka agora to rozległy, pełen zieleni teren, z najlepiej zachowanym zabytkiem starożytnych Aten - świątynią Hefajstosa.
Druga agora - rzymska jest znacznie bardziej kameralna, ale też niepozbawiona uroku. Tu szczególną uwagę zwraca doskonale zachowany budynek Wieży Wiatrów, w którego wnętrzu umieszczony był zegar wodny. Nazwę wieża zawdzięcza reliefom przedstawiającym osiem wiatrów, a umieszczonym na szczycie każdej ze ścian.
Z agorą rzymską sąsiaduje Biblioteka Hadriana, który był wielbicielem kultury greckiej, a z Aten pragnął uczynić kulturalną stolicę Cesarstwa Rzymskiego.
Magiczne miejsce starożytnych Aten to dla mnie cmentarz Keramikos. Ja w ogóle lubię odwiedzać cmentarze. Uważam, że są to miejsca, w których można na chwilę przystanąć w codziennym pędzie i się zadumać. Keramikos to najstarsza nekropolia Aten, odkryta przypadkiem w połowie XIX wieku. Do dziś tonie w ciszy i zieleni, nie ma tu też tłumów zwiedzających. (Praktyczna uwaga: jeśli ktoś planuje kupić bilet łączony - warto zwiedzanie rozpocząć właśnie tutaj, wtedy karnet kupicie bez kolejki).
A skoro antyk, to obowiązkowo dbałość o tężyznę fizyczną. Sport był dla starożytnych Greków ważną częścią życia, o czym pewnie wszyscy wiedzą. To przecież w Grecji odbyły się pierwsze igrzyska olimpijskie. W Atenach przypomina nam o tym stadion panatenajski zbudowany w IV w. p.n.e. Odbywały się na nim wielkie igrzyska panatenajskie. Został on zrekonstruowany w 1896 na Letnie Igrzyska Olimpijskie.
W pobliżu stadionu znajdują się pozostałości świątyni Zeusa Olimpijskiego - Olimpejonu.
A przed Olimpejonem można podziwiać wyznaczający granicę między Atenami greckimi i rzymskimi - Łuk Hadriana.
W trzy dni zwiedziliśmy wszystkie najważniejsze miejsca, zdążyliśmy też trochę poznać współczesne Ateny, o czym chętnie opowiem w kolejnym poście. Nadal jednak Ateny są na mojej liście miejsc, które chcę odwiedzić. Bo chcę tu wrócić. A ponieważ "chcieć to móc" to mam nadzieję, że się uda. 😉
Dla mnie pasjonujące jest jak w tym mieście to, co dawne przeplata się z tym, co nowe. Ślady starożytności odnajdziemy na każdym kroku: na stacjach metra (wystawy przedmiotów odnalezionych podczas budowy metra), na ulicach, gdzie wciąż trwają prace wykopaliskowe.
Stacja metra Sindagma, na której zlokalizowana jest ciekawa wystawa archeologiczna
Archeolodzy przy pracy - trwające prace wykopaliskowe przy ateńskich ulicach
I jak tu nie pokochać Aten?
Świetny post i przepiękne zdjęcia! Zawsze marzyłam o podróży do Aten... Teraz jeszcze bardziej chciałabym tam pojechać :) Naprawdę zazdroszczę podróży w tak cudowne miejsce!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
MÓJ BLOG
Dziękuję za miłe słowa. Ja muszę koniecznie odwiedzić Ateny jeszcze raz. A póki co - obiecuję ciąg dalszy. Tylko odgruzuję się po remoncie 😏
OdpowiedzUsuń